Lasagne z soczewicą i porami

Lasagne z soczewicą i porami

Pory uwielbiam, soczewicę uwielbiam, lasagne uwielbiam, gotować uwielbiam to cóż więcej trzeba, aby zrobić idealne danie na obiad? Pół godzinki i gotowe. Przygotowanie wszystkich produktów zajmie najwięcej czasu a samo układanie to chwila-moment. Od kiedy płaty lasagne są takie, których nie trzeba gotować przed pieczeniem to wykonanie jest łatwiejsze. Można też przygotować farsz dzień wcześniej, a potem tylko tę układankę pożenić w jednym garze. Jest bardzo syte i pyszne. Sos beszamelowy, który jest dość kaloryczny trochę go odciążyłam z kalorii i zmieszałam mleko z wodą, mąkę pszenną z mąką pełnoziarnistą a masło pomieszałam z olejem rzepakowym. Wyszedł naprawdę super sos. Warto eksperymentować i polubić inne mąki niż pszenna, ale o tym już niedługo duży post. Zabieramy się za nasze lasagne, bo w brzusiu burczy ?

 

Co potrzeba?
Płaty lasagne (ile wjedzie tyle potrzeba)
mleko i woda (ile będzie potrzeba)
mąka pszenna i pełnoziarnista po 2 łyżki
masło i olej rzepakowy po 2 łyżki
por
gałązka lubczyku (jak ktoś nie ma to, nie daje albo daje pietruszkę zieloną, albo koperek)
szklanka soczewicy zielonej
4 ząbki czosnku
garść siemienia lnianego (u mnie złote, ale dajcie jakie macie)
serek (jaki lubicie ja uwielbiam Bielucha)
Co robić?
Pokrojonego pora wrzucamy na olej rzepakowy wraz z ugotowaną soczewicą (można z puszki, ale po co? ), rozdrobnionym czosnkiem i siemieniem. Dusimy parę chwil pod przykryciem. Wszystko połączy się w piękny roślinny gulasz. Doprawiamy czym lubimy i jak ostro chcemy. Odstawiamy i dodajemy serek. Gotujemy sos beszamelowy, czyli rozgrzewany połączone tłuszcze, wsypujemy połączone mąki i na rumiane wlewamy połączone mleko z wodą. Gdy będzie za gęste to po prostu dolewamy wody. Doprawiamy koniecznie startą gałką, bo inaczej sos będzie mdły i sporą ilością pierzu. Można dodać białego pieprzu jak ktoś lubi. Teraz najlepsza część, czyli składanie. Zaczynamy od sosu na dno i lecimy z płatami, sosem i gulaszem i tak na zmianę. Każde warstwa płatów musi być polana sosem. Na ostatni sos rzucamy pestki dyni, które upieczone będą wspaniale chrupały i dadzą cudowny smak. Wypróbowałam, że lasagne kroi się lepiej gdy trochę przestygnie więc po upieczeniu możemy skoczyć na pół godzinki na spacer z psem lub pobiegać. A potem nagroda!!!!!

Smacznego dnia!